Bezradność
to nie tak
nie tak i nie tędy
na bezdrożach wyobcowania
przemknął złowrogi cień
rozdzierająca niemoc
zastygła utkwiona w krtani
ból przydeptania
sparaliżował kolejne jutro
ocierając napływającą
do oczu bezradność
dlaczego
na przekór
obleczony kokonem
niedorzeczności stacza boje
z trawioną bezsilnością
odtrącona skarga
mocą czynnego wulkanu
wyrzuca skrzywdzone
argumenty
za bezdennym uporem
nabrzmiałe tytuły ukryły
marną pychę wypuszczając
ostatnie szalupy
pustosłowia
przyszłość na kamiennych
tablicach dopisuje
zamkniętą historię
czarnulka1953
29. 01. 2018
|