Przyszedłeś - boś musiał,
bo Ojciec - tak chciał.
Nauki szerzyć wśród ludzi.
By Prawo - pojęli
i szerzyć go chcieli
aż miłość na nowo się wzbudzi. 

Chodziłeś z uczniami
wioskami - miastami
nowinę głosząc każdemu.
Umarłych - wskrzeszałeś
złe duchy - przegnałeś
zdrowie zwracając choremu. 

Za prawdy tej słowa
zgorszenia - obmowa
pod sąd - wiodą Cię Panie.
Szykany i kpiny
kuksańce i drwiny
lecz wprzódy - zdzierając ubranie. 

Za milość i serce
ratunek w rozterce
na krzyż - przybijają gwoździami.
Twe ciało zbroczone
we krwi poplamione
zawisło - ze złoczyńcami. 

Jak syn - swemu ojcu
z ufnością - do końca
życie złożyłeś w ofierze
by ludzie zbyt hardzi
z pychy odarci
zaczęli miłować się szczerze. 

Przyszedłeś - boś musiał
bo ojciec -tak chciał
rozpalić miłość  w człowieku.
Gdy niemoc i trwoga
smutek - żałoba
swą ufność skierują do Boga.

 

Autor: czarnulka1953