Czyżby
obraz z Pracowni Dawida Figielka
zachłysnął się ocean
nędzą wypluwając
niegodziwości
sprzymierzone wichry
miotają żywiołami
tratując się wzajemnie
utonęły połyskujące
gwiazdy czerń
zasnuła horyzont
rozszalałe fale
wykrzykują nagromadzony
ból i skargi
spienione grzywy
unoszą skorupy
dawnych wyniosłości
w chwilowej ciszy
słychać
łabędzi śpiew
ściskam w dłoni
zmaltretowaną czterolistną
koniczynkę
czyżby....
czarnulka1953
10. 12. 2015
|