Przytłoczony diament
zaślepiony
własnym jestestwem
głuchy na podszepty wiatru
pozbawiony luster
wynagradza krzywym
uśmiechem uniżonych
obolały nienawiścią
stacza się
do własnego początku
zwichrowania stawiając
dookoła zasieki
znikomość świata
przytłacza jego
wielkość nawet
gwiazdy wpadają
w kompleksy
przyglądając narcyzowi
on wierny sobie bufon
depcze łąkę po której
wspiął się na szczyty
własnego "ego"
jak pierwiosnek
nie czyni wiosny
tak żadna szlifierka
nie wygładzi tego
cennego diamentu
żal tylko że dwie głowy
nie mogą mieszkać
w jednej czapce
mniej przyniosłyby
rozczarowań
zwłaszcza
tym zawiedzionym
czarnulka1953
03.09.2016
|